mam pytanie o co chodziło z tym zakonczeniem jak Jude Law przeczytał na tym murze te nazwiko i imie ?? ;)
To imię, czyli Alice Ayron przeczytała (w jednej z początkowych scen filmu) Jane, grana przez Natalie Portman i tak też się przedstawiła Danowi (Jude Law). To, że nie zdradziła mu prawdziwego imienia (Jane), znaczy chyba, że od początku jej związek z Danem był tylko grą, czyli kłamstwem.
Powiedziałabym raczej, że nie podała swojego prawdziwego nazwiska, tylko tamto z muru, bo dla Dana chciała być kimś lepszym niż tylko striptizerką, a nowe nazwisko, w dodatku wzięte od kogoś dobrego, dawało jej na to szansę.
Jak by nie było, kłamstwo pozostaje kłamstwem. Pytanie tylko -jak długo chciała w nim tkwić (gdyby fabuła filmu potoczyła się w innym, tzn. lepszym kierunku). Ale i tak tkwiła dość długo, zanim zdecydowała się opuścić Juda Lawe'a -bo akcja filmu dzieje się na przestrzeni kilku lat ;)
bzdura :) dlaczego miałoby być lepiej? Silić się na tajemniczosć tylko po to by zostać nieodgadnionym? Toż to czysta forma egoizmu jest!
chyba zbyt surowo oceniasz jej postepowanie. Moim zdaniem to nie byla tylko zabawa, to ze byla przez tyle czasu z nim (Jude L.) znaczy, ze jednak miala nadzieje na cos prawdziwego, byc moze gdyby uznala, ze on ja prawdziwie kocha, powiedzialaby prawde. Moze masz racje nazywajac ot egoizmem, ale czesto jego podlozem jest strach.
Jedynym ich problemem, bylo, ze oczekiwali idealow nie ludzi. Druga para zrezygnowala w ogole z idealow.
Ona jak i Dan byli samolubni. Obydwoje. Przez taki właśnie egocentryzm zniszczył się ten ,,związek".
Zgadzam się, byli siebie warci - i dobrze, że im tak wyszło ;)
Jedynie postać grana przez Clive'a Owen'a zasługiwała na lepszy los :)
Nie mogę się z tym zgodzić. Larry grany przez Clive'a Owen'a był zwyczajnym erotomanem - gdy wyjechał w delegację musiał się przespać z dziwką, bo już nie mógł wytrzymać. Według mnie Alice mimo, że udawała kogoś innego to tak naprawdę jako jedyna przez cały film pozostała sobą. Nieważne jakie imię podawała - ważny jest charakter, zachowanie. Tymczasem Anna, Dan i Larry cały czas udawali i nie musieli do tego podawać fałszywego nazwiska.
A tą dziwką, z którą się przespał była... Alice, która też szybko "odreagowała" na nieudany związek z Danem; poza tym, udając kogoś innego, nie można jednocześnie pozostać sobą - toż to niedorzeczność.
Nie nie nie - mylisz fakty ;) Z Alice przespał się dużo później. A Alice nie udawała kogoś innego, a podała po prostu fałszywe nazwisko, a to jest różnica ;).
Według mnie scena, w której Dan odczytał rzekome imię i nazwisko Alice na murze tworzyła świetną klamrę z początkiem filmu. Rzuca inne światło na wcześniejsze wydarzenia. Skłania do refleksji nad tym, kto kogo okłamywał bardziej, a także nad zastanowieniem się, na ile Alice była w całym wydarzeniu ofiarą (przy skłonnościach Dana do romansowania i jego potrzebie czucia się zagubionym i nieszczęśliwym zdecydowanie była ofiarą wydarzeń). Z tej sceny wynika, że postać Alice 'obroniła' się, była bardziej samodzielna i niezależna niż mogło się wydawać Danowi. Bez tej sceny film nie byłby aż tak przewrotny ;)
Masz rację, bo tak naprawdę film zaczyna się i kończy w podobnym momencie. Oglądałam go dwa razy i za drugim dość lepiej go odebrałam, bo za pierwszym razem (kiedy leciał na Polsacie) nie widziałam właśnie tego początku.
Tak naprawdę nawet Alice nie była bez winy, bo okłamała Dana już na samym początku znajomości. Jednak jeżeli miałabym porównać "niedomówienie" odnośnie swojego imienia i nazwiska, a zachowania pozostałych bohaterów to Alice wypada i tak najlepiej. Bo odeszła w dobrym momencie. Oderwała się od tego wszystkiego i poszła naprzód. A reszta się dalej kotłuje w jednym słoiku, bo nie wiemy do końca czy Anna była szcześliwa wracając do Larry'ego.
co masz na mysli mowiac ze wszystkich uratowala?
zgadzam sie ze byla najsilniejsza z nich wszystkich. anne ciagle czula sie winna, na pewno nie byla szczesliwa. przy okazji, zauwazyliscie ze w ostatniej scenie gdy gasi swiatlo leżąc kolo meza ma tak jakby brzuszek? ze niby upragnione dziecko? czy moze mi sie zdawalo? tak czy inaczej na szczesliwą nie wygladala. Larry w sumie osiagnal co chcial, Anna do niego wrocila i zemscil sie na Danie sypiając z Alice i w dodatku mowiąc mu potem o tym. czy byl szczesliwy? mysle ze dalej szukal przygod w klubach i na stronach erotycznych. ledwo co sie ozenil z Anną a zdradzil ją w Nowym Jorku wiec raczej nic by sie nie zmienilo. Dan - nieporadny chlopiec. Alice/Jane wyglada na najsilniejszą chociaz te zakonczenie daje do myslenia jak bardzo byla prawdziwa. sama nie wiem jak to interpretowac.
Nie wiem czy to ma znaczenie, może to tylko zbieg okoliczności, a może moja nadinterpretacja, ale Alice Ayron uratowała 3 osoby z pożaru (Dan, Anna, Larry), a sama zginęła (odeszła, wyjechała)...
no wlasnie zastanawiam sie w jakim sensie ich uratowala? przed czym? skoro i tak nie byli szczesliwi
Właśnie jak to było z tym uratowaniem?? Jane przybiera imię i nazwisko Alice Ayres. A.A. była zwykłą-
niezwykłą kobietą, ktora uratowała życie trójce dzieci. Może Jane przez przybranie cudzego nazwiska chciała
stać się kimś innym, może chciałą dokonac czegoś dobrego. Nomen omen. Charakter człowieka ujawnia sie w
jego nazwisku...... Może przez cały film mamy do czynienia z podwojną grą: Natalie Portman gra Jane jones,
ktora gra Alice Ayers. Końcowa scena, gdy Jane idzie ulicą N.Y., mam wrażenie, ze jest to inna postać, aniżeli
ta, ktorej historię obserwowałam podczas filmu. Dla mnie Jane i Alice to gra, dwie postaci. Zresztą my również
wyjeżdzając do obcego mniejsca możemy stać sie kim chcemy, taka możliwość zabawy tożsamosciami, czyż
nie?
A wracajac do pierwotnego wątku: być może uratowała tylko siebie. Na początku filmu powiedziała, że jak
przestaje kochać to odchodzi. "juz cię nie kocham. żegnaj" a jesli nadal kocha to nie odchodzi. Tymi słowami
rozstaje się również z Danym. Zawsze jest chwila na podjęcie decyzji, ta lub inna. Jane postanawia wrócić do
N.Y. A pozostali bohaterowie.... cóż można pokusić się o stwierdzenie, że mają to do czego tak ślepo dążyli. A
czy są szczęsliwi.... już nie mnie to oceniać :)
ten film ma najpiękniejsze zakończenie ze wszystkich filmów, jakie widzaiałam! natalie portman idzie przez tą ulicę, po prostu idzie i jest piękna.nic więcej nie trzeba dodawać
prześliczny film. uwazam że Alice-Jane jest osobą bardzo niezależną, chciała zacząć nowe życie przybierając inne nazwisko dla własnego wewnętrznego Początku, a nie kłamstwa. W końcowej scenie możemy domniemywać, że jedynie Dan mógł pomyśleć że Jane go oszukiwała cały czas. Ona jako jedyna też z trójki bohaterów żyła tylko i wyłącznie swoim życiem. Jeżeli chodzi o uratowanie to uważam że najpierw trochę pomąciła w życiach całej trójki ale potem odeszła co może być równoznaczne z uratowaniem ich. Jeżeli chodzi o szczęście bohaterów to też jako jedyna z całej czwórki chyba to ona na końcu była szczęśliwa i kolejny raz zaczynała życie od nowa.
Troche mi żal że nie powiedziała prawdziwego imienia Danowi, bo wiemy że on choćby chciał to już jej nie odnajdzie.
Larry był zakompleksionym erotomanem, Anna była troche zakochana w sobie, Dan sam nie wiedział czego chce od życia co było przeciwieństwem Alice-Jane.
Uratowała ich wszystkich, bo wycofała się z "kręgu" zdrad, oszustw i zemsty na sobie nawzajem.. Na początku filmu Anna "narodziła się"i na końcu "zmarła", dopełniając tym całą historię.. pozostała trójka błądziła by dalej we mgle jak dzieci gdyby nie jej decyzja o odejściu
wtedy sobie uświadomił ze alice to nie było jej prawdziwe imie,na samym poczatku filmu jak poszli na specer on opowiadał jak z tata był w tym parku po śmierci mamy. Ona wtedy przeczytała imie i nazwisko jakiejs osoby na nagrobku i powiedziała że tak sie nazywa.
btw, główne pytanie z tego wątku chyba wskazuje na to że ktoś oglądał po pijaku ten film albo ma duuże problemy ze zrozumieniem prostych chwytów w filmach ;D
Widzę, że wielu ludzi nie zauważyło, że w ostatniej scenie filmu Jane wchodzi na pasy podczas gdy świeci się czerwone światło i widać, że inni na nią przez chwilę patrzą, ale kamera jedzie do góry, więc nie do końca wiadomo, co się stało.
W sztuce, na której bazowany był film, Jane na końcu ginie, a ostatnią sceną jest rozmowa Anny z Danem. Wtedy Dan mówi o tym, że dowiedział się jakie jest prawdziwe nazwisko Alice - ona miała go wpisanego w paszporcie i zadzwoniono do niego po wypadku, z początku w ogóle nie wiedział o jaką osobę chodzi.
Szczerze mówiąc byłam trochę zdziwiona, że skonczyło się tak pozytywnie - jeśli ktoś nie zauwazył tego czerwonego światła na pasach to faktycznie może myśleć, że ona z takim rozpędem weszła w nowe życie, a nie pod samochód...
Ale inni ludzie tez przechodza na tym czerwonym swietle. Poza tym mi dla mnie zakonczenie filmu wcale nie bylo pozytwne, tak jakby oni wszyscy czuli sie odarci ze zludzien. Alice wlasnie takie wrazenie sprawila kroczac z impetem po chodniku, wolna. Ale tez wolna od wiary czy choc nadziei na milosc, takie mialam wrazenie, po niej i po filmie.
A mi się wydaje,że to czerwone światło nie jest bez znaczenia, w początkowej scenie też weszła na pasy na czerwonym świetle i tak zaczęła się cała historia w sumie...
Ja też na to światło zwróciłam uwagę. Z tym, że na początku filmu ona także wchodzi na jezdnie na czerwonym świetle i wpada pod samochód i wtedy spotyka Dana. Sądziłam, że w tej scenie chodzi o to, że ona także wchodzi na czerwonym świetle a zatem może spotkała swego kolejnego "stranger"? A tu się okazuje, że zginęła. Osoba z całej czwórki, która naprawdę kochała i otworzyła swe emocje przed drugim człowiekiem jednak przegrywa. Smutne
Dla mnie to oznaczało: "oj, chłopie, jak ty mało o niej wiedziałeś, o jak niewiele rzeczy się zatroszczyłeś. Chciałeś wiedzieć z kim sypia a nie znałeś imienia".
Evarini napisała: "Powiedziałabym raczej, że nie podała swojego prawdziwego nazwiska, tylko tamto z muru, bo dla Dana chciała być kimś lepszym niż tylko striptizerką, a nowe nazwisko, w dodatku wzięte od kogoś dobrego, dawało jej na to szansę."
Chciałem napisać to sam, niemal słowo w słowo... Tak więc tylko się pod tymi słowami podpiszę ;)