Kolejny film w którym cały ciężar ratowania świata jest na barkach Amerykanów i prezydenta USA. A przecież mogli zgłosić się do Polski, która zaoferowałaby batalię różańcową i wymodliła zmianę kursu komety.
Normalnie mnie to mierzi, ale akurat w tym wypadku jestem w stanie wybaczyć. W końcu to ma być satyra na indolencję polityków i mediów a nie ścisły geopolitycznie obraz sił zdolnych wysłać w kosmos wyprawę ratunkową. Mi osobiście bardziej brakowało tu Chin, bo podejrzewam, że w podobnej sytuacji to oni jako pierwsi byliby w stanie zrobić coś sensownego, oczywiście kosztem i rękami mas, z którymi by się przy tym specjalnie nie liczyli.
Cóż, USA mimo wszystko jako kraj jest potęgą, a ty jesteś tam gdzie jesteś i nigdy nie będziesz niczym więcej.
Że też zawsze znajdą się odklejeńcy, którzy wyskoczą ze swymi obsesjami bez względu na to, o czym jest mowa. Paradoksalnie ten film jest właśnie o takich jak ty Mehoweck, którzy stanowią większość na tej planecie i dzięki którym ten świat wygląda tak jak wygląda. Nie podobają ci się kampanie różańcowe to pomódl się do Marksa, Engelsa czy Lenina albo do innego Zandberga czy tfu...!!! Tuska. Może ci ulży.