Spodziewałem się zwykłego mordobicia i to dostałem. Spodziewałem się prostej, wręcz siermiężnej historii o twardzielu i złoczyńcach i to dostałem. Czemu więc jest to zaskakujące?
Bo to chyba pierwszy tego typu film, w którym dostajemy naprawdę interesująco rozpisane role kobiece. Zwykle jest tak, że w takich filmach żeński pierwiastek objawia się tylko w postaci oszałamiającej blondyny, która od czasu do czasu rzuca powłóczystym spojrzeniem, wpada w kłopoty, by następnie przy ochach i achach odwdzięczyć się herosowi za ratunek.
Tutaj mamy Winonę w ciekawie zagranej roli oraz przede wszystkim Kate, która w roli redneckowej, zaćpanej królewny wypada wprost niesamowicie wiarogodnie.
Jestem bardzo miło zaskoczony niejednoznacznością postaci drugiego planu. Sylwester zaczyna się wyrabiać jako pisarz, oczywiście w ramach gatunku.
Zgadzam się co do ról kobiecych i nawet pokusił bym się o stwierdzenie że można było jeszcze bardziej rozbudować owe postaci w filmie z naciskiem na Cassie ( dobra rola córki głównego bohatera )
Kate bardzo mi się podobała, nie widziałam jej wczesniej w takiej roli, zazwyczaj "ładnie wyglądąła". Przyjemne zaskoczenie, mała grająca córkę i Winona dobrze, faceci wiadomo, jason raczej ciągle gra to samo i tak samo. James Franco - on gra i dobrych i złych, i zabawnych i uważam, że umie sie znależć w każdym repertuarze.